Pożar w Zielonej Górze. Ewakuacja mieszkańców
"Pilne zarządzenie Wojewódzkiego Sztabu Kryzysowego. Rozpoczynamy ewakuację mieszkańców z sołectwa Przylep. Mieszkańcy zostaną przewiezieni autobusami Miejskiego Zakładu Komunikacji do wyznaczonych przez miasto miejsc. Prosimy o szybkie przygotowanie się do ewakuacji i zabranie ze sobą tylko najpotrzebniejszych rzeczy" - napisał w sobotę na Twitterze prezydent Zielonej Góry. Chodzi o 2,5 tys. ludzi.
Sytuacja jest bardzo niebezpieczna, pożar nie jest jeszcze opanowany, widać ogromne kłęby dymu, co chwilę następują niekontrolowane wybuchy - powiedział rzecznik prasowy Lubuskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP st. kpt. mgr inż. Arkadiusz Kaniak.
Wcześniej rzecznik prasowy lubuskiej PSP poinformował, że sytuacja w dalszym ciągu jest bardzo niebezpieczna, a pożar hali cały czas się rozwija. Dodał, że kłęby dymu, które widać w pobliżu Zielonej Góry prawdopodobnie zawierają niebezpieczne związki chemiczne. - Dlatego apelujemy, prosimy o to, żeby mieszkańcy, którzy znajdują się w pobliżu weszli do domu, pozamykali domy, a jeżeli jest taka możliwość - nie wychodźmy na zewnątrz - zaapelował.
PSP dementuje informacje o ewakuacji
- Proszę mieszkańców Przylepu i okolicznych terenów, aby pozostali w domach, zamknęli szczelnie okna; mogą czuć się bezpieczni. Panujemy nad sytuacją - zapewnił szef lubuskiej PSP. Dodał, że służby analizują różne możliwości rozwoju sytuacji, ale "nie ma potrzeby nadmiernej paniki".
- Skupiamy się na akcji gaśniczej, podajemy bardzo dużo wody po to, żeby neutralizować te wszystkie produkty spalania. Skupiamy się także na analizie powietrza - powiedział nadbryg. Patryk Maruszak.
- Te dane muszą być sprawdzane kilkukrotnie. Dopiero wtedy, kiedy będzie poważna, wiarygodna informacja możemy nią operować. Na chwilę obecną z informacji, jakie posiadamy nie ma potrzeby ewakuacji, aczkolwiek wszystko do tej ewakuacji jest przygotowane - mówił.
Na miejscu pracuje 60 zastępów państwowej i ochotniczych straży pożarnych. - Trwa akcja gaśnicza, jesteśmy także przygotowani do działań z zakresu chemicznego, trwają pomiary, wszystko po to, aby określić, co się znajduje w niebezpiecznej chmurze. Wynika to z tego, że tak naprawdę nie wszystkie substancje są zidentyfikowane - podsumował.
Według strażaków w hali znajdowało się ok. 5 tys. metrów sześciennych składowanego materiału.
Do walki z pożarem skierowano także WOT oraz żołnierzy z Centralnego Ośrodka Skażeń i wojskowych strażaków.
Zdjęcia pożaru hali i akcji gaśniczej w galerii poniżej.