Nieoczekiwana decyzja Joe Bidena
Oczy całego świata są skierowane na Stany Zjednoczone. Dzisiaj, 20 stycznia odbywają się uroczystości zaprzysiężenia Donalda Trumpa na 47. prezydenta USA.
Biden wydał to postanowienie po publicznych wypowiedziach Trumpa i jego współpracowników, sugerujących zemstę na przeciwnikach prezydenta elekta.
"Nasz kraj polega na oddanych, bezinteresownych urzędnikach państwowych każdego dnia. Są oni siłą napędową naszej demokracji. Ale, co alarmujące, urzędnicy państwowi są poddawani ciągłym groźbom i zastraszaniu za wierne wypełnianie swoich obowiązków. W niektórych przypadkach części z nich grożono nawet ściganiem karnym, w tym generałowi Markowi A. Milleyowi, dr. Anthony'emu S. Fauciemu oraz członkom i personelowi Komisji ds. Zbadania Ataku na Kapitol Stanów Zjednoczonych z 6 stycznia" - napisał Biden w oświadczeniu.
Polecany artykuł:
Jak dodał, choć jest optymistą co do tego, że siła instytucji prawnych "ostatecznie przeważy nad polityką", to nie może, zgodnie z sumieniem, nie zrobić w tej sprawie niczego.
"Bezpodstawne i motywowane politycznie śledztwa sieją spustoszenie w życiu osób objętych śledztwem i ich rodzin, a także (uderzają) w ich bezpieczeństwo i zabezpieczenie finansowe. Nawet jeśli (te) osoby nie zrobiły nic złego — a w rzeczywistości postąpiły właściwie — i ostatecznie zostaną uniewinnione, sam fakt bycia badanym lub ściganym może nieodwracalnie zaszkodzić (ich) reputacji i finansom" - zaznaczył prezydent.
Dr Anthony Fauci, były doradca medyczny prezydenta Bidena i wieloletni dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych, odegrał kluczową rolę w kierowaniu działaniami USA podczas pandemii Covid-19. Wdrażane pod jego rekomendacjami restrykcje pandemiczne były oceniane krytycznie przez amerykańską prawicę.
Gen. Mark Milley to były przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, który wyraził m.in. pogląd, że Trump jest "faszystą do szpiku kości". Prezydent elekt oskarżał wojskowego o zdradę ze względu na rozmowę Milleya z jego chińskim odpowiednikiem i sugerował, że zasługuje na karę śmierci. Generał miał uspokajać chińskiego generała podczas zamieszania wokół wyborów prezydenckich w 2020 r., że Waszyngton nie zamierza atakować Pekinu.
Milley wyraził w oświadczeniu wdzięczność wobec prezydenta za akt łaski, dodając, że po 43 latach służby nie chciałby "spędzać pozostałego mu czasu, jaki dał mu Pan, na walce z tymi, którzy niesprawiedliwie chcieliby się zemścić za domniemane zniewagi".
Joe Biden chce chronić swoich?
Decyzja Bidena jest postrzegana jako bezprecedensowy ruch, mający na celu ochronę kluczowych urzędników i polityków w obliczu zmiany władzy w USA. Ustępujący prezydent w podobny sposób ułaskawił swojego syna, chroniąc go nie tylko od postawionych mu zarzutów, ale też innych przestępstw, które mógł popełnić w ciągu ostatniej dekady. Nie jest to jednak pierwsza taka decyzja - podobnie uczynił prezydent Gerald Ford, ułaskawiając w 1974 r. swojego poprzednika Richarda Nixona. Część ekspertów kwestionuje konstytucyjność takiego ułaskawienia. Mimo to, w tej sprawie nie wypowiedział się dotąd żaden sąd.
Trump wielokrotnie podczas kampanii sugerował "rozliczenie" tych, którzy - jego zdaniem - "używali wymiaru sprawiedliwości jako broni". Choć twierdził, że nie zamierza mścić się na przeciwnikach politycznych, mówił też m.in., że wiceszefowa komisji ds. zbadania wydarzeń z 6 stycznia, Liz Cheney, powinna trafić za kratki.
Szczególnie gorliwym orędownikiem zemsty i rozprawienia się z "głębokim państwem" jest wybrany przez Trumpa na przyszłego szefa FBI Kash Patel, który napisał na ten temat serię książek dla dzieci i zapowiadał, że "weźmie się" też za spiskujących przeciwko Trumpowi dziennikarzy.