Wszystko zaczęło się w 2012 roku, gdy gdy Pan Marek dostał ataku padaczki. Ta była objawem guza w mózgu. Marek Miśta przeszedł operację. Okazało się, że guz pierwotny jest w prawym płucu, a nowa diagnoza brzmi: rak płuc drobnokomórkowy.
Byliśmy zdruzgotani. Tacie dawano 3 miesiące życia. Wtedy jeszcze aktywnie pracował, a dla nas to był koniec świata. Przeszedł operację usunięcia płata płuc, potem chemioterapię i radioterapię, walczył tak dzielnie, że wygrał i pokonał raka! Gdy minęło 5 lat, wiedzieliśmy, że już wszystko za nami. Aż nagle po pogrzebie swojego wnuka okazało się, że tata kolejny raz stanie oko w oko ze śmiercią".Pandemia opóźniła biopsję o 3 miesiące. Diagnoza to rak płuc niedrobnokomórkowy gruczołowy śluzowaty - powiedziała nam córka Pana Marka.
Teraz trwa zbiórka. Potrzeba jeszcze ponad 200 000 zł. Pomóc Panu Markowi możecie tutaj.