Igrzyska paralimpijskie 2024. Renata Śliwińska ze srebrem w Paryżu
28-letnia Śliwińska po złoto w tej konkurencji sięgnęła trzy lata temu w Tokio, a w sobotę na Stade de France osiągnęła równe dziewięć metrów, przegrywając o 10 cm z Baars. - Z jednej strony trochę boli, że nie obroniłam złota z Tokio, ale z drugiej przecież nikt mi go nie odbierze, a srebro to też wielkie osiągnięcie. Do tego pchnęłam kulą najdalej w sezonie, w tym roku jeszcze nie udało mi się przebić dziewięciu metrów na zawodach - skomentowała.
Zwróciła uwagę, że konkurs był rozgrywany w trudnych warunkach - przy padającym deszczu i śliskim kole rzutowym.
Eksplozję formy głównej triumfatorki, brązowej medalistki z Rio de Janeiro 2016, tłumaczyła tym, że Holenderka niedawno zmieniła trenera, co przyniosło nadspodziewanie dobre skutki. W efekcie odebrała Polce rekord świata, a w Paryżu rekord paralimpijski, który teraz wynosi 9,10 m.
- Postaram się wszystko odzyskać, ale najbliższa okazja dopiero za cztery lata w Los Angeles - wspomniała z uśmiechem Śliwińska.
Medal wicemistrzyni trafi na charytatywną licytację
W Skwierzynie rodzina, sąsiedzi i znajomi tradycyjnie wspólnie oglądali jej występ. Znów powstała Strefa Kibica, tym razem w nowo wybudowanej hali sportowej.
Śliwińska zapowiedziała, że srebro z Paryża przekaże na licytację dla Anastazji Zabrockiej z jej rodzinnej miejscowości. Dziewczynka przeszła już sześć operacji ratujących życie, ma czterokończynowe porażenie mózgowe, padaczkę, uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego i wymaga nieustannej rehabilitacji.
- Mój szwagier pracuje w piekarni z babcią tej dziewczynki. Już od jakiegoś czasu oddaję nagrody czy koszulki startowe na jej leczenie. Niech ten medal chociaż odrobinę przyczyni się do poprawy losu jej i tej rodziny - uzasadniła Śliwińska.
Green Jam Festiwal 2024 w Zielonej Górze - zobacz zdjęcia: