Niemiecka gazeta podaje określa Polskę mianem ukrytego hotspota wirusa. Autor artykułu opublikowane na łamach "Sueddeutsche Zeitung" poddaje w wątpliwość oficjalne statystyki dotyczące pandemii koronawirusa. Powołuje się przy tym na dane Michała Rogalskiego z Torunia, który od początku pandemii gromadzie dane dotyczące liczby zakażonych.
Przypomnijmy, że ostatnio ministerstwo zdrowia poinformowało o zmianach w informowaniu o liczbie dobowych zakażeń.
Zobacz też: Zmiana w raportowaniu liczby zakażeń w Polsce. To stąd tak mało zakażeń?
Niemiecki dziennikarz sugeruje, że dane rzeczywiste dotyczące liczby zakażeń są o dziesiątki tysięcy razy wyższe niż te podawane w stolicy Polski. I wskazuje jeszcze na coś. Tam, gdzie liczba testów z wynikiem pozytywnym jest mniejsza niż 5 procent, tam pandemia jest pod kontrolą. Tymczasem w Polsce odsetek testów z pozytywnym wynikiem wynosi 45 procent.
I podsumowuje, co jest zasadniczym problemem w Polsce:
- wciąż niewielka liczba testów
- przeciążenie służby zdrowia
- postawa Polaków
Ten ostatni element też może mieć wpływ na wykrywanie koronawirusa. W Polsce w części społeczeństwa wciąż panuje przekonanie, że lepiej chodzić chorym, przeziębionym niż wykonać test i sprawdzić, czy to nie COVID-19. Polacy boją się kwarantanny i tego, że przez 2 tygodnie będą uziemieni, a jednocześnie zarobią mniej. W Polsce osoby przebywające na kwarantannie mają prawo do wynagrodzenia chorobowego lub zasiłku chorobowy. Mogą też, o ile szef wyrazi zgodę, pracować w domu (wówczas otrzymają 100 proc. wynagrodzenia).