Szymon Jaskuła znów jedzie w podróż
O jego osiągnięciach pisaliśmy nie raz na naszym portalu. W maju ubiegłego roku udało mu się zdobyć Mount Everest. Początek 2025 r. też zapowiada się imponująco Szymon Jaskuła zdradził w rozmowie z Eska Zielona Góra News, jak idą przygotowania do wspinaczki na Górę Kościuszki i nie tylko. Sam nazwa się turystą wysokogórskim, aspirującym wspinaczem.
W grudniu 2024 r. Szymon Jaskuła wspiął się na najwyższy szczyt Antarktydy. Jest tym samym na ukończeniu swojego projektu Korony Ziemi, czyli najwyższe szczyty każdego kontynentu, w sumie jest ich 7. Jednak najczęściej robi się ich 9.
Krystian Machalica: Czy to prawda, że w wyższych partiach niektórych gór ustawiają się wręcz kolejki, żeby wejść jeszcze wyżej? Kojarzę taki obrazek z Mount Everest, stoi kolejka nie wiem dokładnie, w którym miejscu tej góry, ale czekają w tym miejscu.
Szymon Jaskuła: Ja kiedyś też tak na to patrzyłem i też nazywałem to kolejką i tak dalej. Natomiast z perspektywy czasu i jakiegoś tam doświadczenia troszeczkę na to inaczej patrzę. Nie będę ukrywał, że właśnie wybierając się na Everest podczas swoich przygotowań fizycznych mentalnych, bo to jest bardzo ważne tak jak być przygotowanym na 120/150 procent fizycznie, tak trzeba też mieć po prostu szalenie silny mental. Ten zator czy ludzie tak ten sznurek właśnie na Stopniu Hillary'ego, czyli to jest takie ostatnie można powiedzieć bardzo niebezpieczne strome miejsce, takie zęby wręcz krokodyle. To takie podejście przed wypłaszczeniem i przed samym szczytem. To mi spędzało sen z powiek i też jak oglądałem jakieś filmiki, zdjęcia i tak dalej to było coś czego się obawiałem, żeby właśnie nie utknąć w takim miejscu zwłaszcza na zejściu. Tam nie ma dwóch ścieżek. Tam jest tylko jedna ścieżka. Wręcz trzeba na misia się przyciskać i trzeba bardzo po prostu uważać. Mamy też butle z tlenem, ale to też się w jakimś momencie się kończy. Tam przy większym zmęczeniu i wycieńczeniu organizmu, dochodzi potencjalny stres - to zużywamy więcej tlenu.
KM: Jak wygląda nakład finansowy na taką podróż? Czy mógłbyś to przybliżyć?
SM: Generalnie na góry można wspinać się powiedzmy albo komercyjnie bądź pół komercyjnie niekomercyjnie. Nie wiem jak to nazwać, ale na przykład trzeba mieć wykupiony chociażby tak zwany "Basecamp Services", czyli serwis w obozie głównym. A to polega na tym, że dana dana firma, z którą się ma wykupione taki pakiet zapewnia powiedzmy transport twoich bagaży do tego obozu głównego, gdzieś tam po drodze namiot w tym obozie głównym i pełne wyżywienie. Natomiast co powyżej to ich już kompletnie nie interesuje co ty będziesz robił. Po prostu masz mieć pozwolenie wykupione ten "Basecamp Services" oni tutaj wszystko zapewniają. Natomiast komercyjne wejścia to jak to się mówi "mamy wszystko zapewnione" czyli "Basecamp Services" i powyżej nie musimy rozkładać żadnych namiotów i gotować.
KM: Czy komercyjne wejścia jest najbezpieczniejsze?
SM: Biorąc pod uwagę statystki to tak. Musimy sobie zdać sprawę, że wspinanie się na ośmiotysięczniki bez tlenu wiąże się z ogromnym ryzykiem. W tym roku na Evereście statystycznie na pięć osób wspinających się bez tlenu na Everest półtorej osoby weszło, trzy i pół osoby zginęły.
KM: Gdzie się wybierasz w najbliższym czasie? Jak idą przygotowania?
SM: W lutym wybieram się do Australii na Górę Kościuszki. Od razu bezpośrednio z Australii lecę do Papui-Nowej Gwinei na piramidę Carstensza. Kilmandżaro jest bardzo proste technicznie, nawet tam raków nie potrzeba, ale jest bardzo wymagający fizycznie. Trzeba być świetnie przygotowanym kondycyjnie, wydolnościowo, no i też psychicznie.
KM: Ile kosztowała Cię wyprawa na masyw Vinsona?
SM: Jeżeli chodzi o koszty o Vinsona. Niestety Antarktyda jest tak naprawdę najdroższym miejscem na świecie, jeżeli chodzi o jakiekolwiek góry. Takie minimum, które ja zapłaciłem wliczając w to bilety i wszystko to co było mi potrzebne bez sprzętu. Sprzęt po prostu mam i jest praktycznie jest ten sam, który jest na ośmiotysięcznikach. To jest inwestycja. Ta wyprawa kosztowała mnie z domowego budżetu prawie 53 tys. dolarów. Nie korzystam z pomocy sponsorów. Korzystam tylko i wyłącznie ze swoich środków zgromadzonych z mojej pracy i inwestycji z ponad 20 lat.
Zobacz też: Szymon Jaskuła, Polak, zielonogórzanin w Himalajach. Chce pomóc zwierzętom