Dyskryminacja w brytyjskim wojsku. Badania to potwierdzają
Jak napisano w badaniu, którego wyniku przedstawiono w "RUSI Journal", publikacji think-tanku Royal United Services Institution, panująca w siłach zbrojnych "mizoginistyczna i toksyczna" kultura "samczych" zachowań kształtuje sposób, w jaki wojsko reaguje na zgłoszenia napaści na tle seksualnym.
Jego główna autorka, dr Harriet Gray z wydziału polityki i stosunków międzynarodowych Uniwersytetu w York, powiedziała, że prawie wszystkie kobiety, z którymi przeprowadzono rozmowy, opisywały, że były karane za łamanie zasad, a nie wspierane, gdy zgłaszały incydenty, przez co czuły się zdradzone.
- Nasze badania pokazują to, co każda kobieta, która przeszła przez to przerażające doświadczenie, wie aż za dobrze - po zgłoszeniu gwałtu spotyka się z upokorzeniem, niedowierzaniem, obwinianiem, zawstydzaniem i ostracyzmem. Krzywda ta jest wyrządzana przez samą instytucję, której poświęciła swoją karierę i życie, instytucję, która zbyt często wydaje się bardziej zainteresowana ochroną własnej reputacji niż robieniem tego, co słuszne. To najgłębsza, zmieniająca życie forma instytucjonalnej zdrady - powiedziała Emma Norton, dyrektorka Centrum Sprawiedliwości Wojskowej i jedna ze współautorek badania.
Brytyjki w wojsku po napaściach seksualnych są jeszcze karane
To pierwsze naukowe badanie mające na celu opisanie doświadczeń związanych z napaściami seksualnymi w brytyjskich siłach zbrojnych. Opiera się ono na pogłębionych wywiadach z sześcioma kobietami, które padły ofiarą przemocy seksualnej ze strony kolegów. Ofiary powiedziały, że czuły, że "reakcje na ich raporty były przede wszystkim zorientowane na ochronę organizacji, jej interesów i normalnych sposobów funkcjonowania, a nie na ich potrzeby jako ofiar". Opisały one "nadrzędną troskę o utrzymanie negatywnych historii z dala od mediów w celu ochrony reputacji wojska".
Jeden z kobiet biorących udział w badaniu, która pracowała jako technik w Królewskich Siłach Powietrznych (RAF) powiedziała, że gdy zgłosiła, iż została zaatakowana seksualnie przez kolegę podczas snu, pierwszą reakcją jej dowódcy było upomnienie jej za picie alkoholu, a priorytetem dowództwa było początkowo ukrycie napaści.
Inna opisała, że po zgłoszeniu przez nią gwałtu jej dowództwo "nakazało usunięcie potencjalnych dowodów z telefonów komórkowych z obawy, że zdjęcia lub filmy trafią do mediów społecznościowych", co jak wskazała, było "w zasadzie kryciem" sprawcy. Inna rozmówczyni powiedziała badaczom, że koszary zamieniły się we "wrogie środowisko" po tym, jak zgłosiła napaść, a koledzy powiedzieli, że jej nie wierzą i odmawiają współpracy z nią. Jej dowódca powiedział jej, że stała się "niedogodnością" z powodu złej atmosfery, jaką tworzyła.
Harriet Gray podkreśliła, że wojsko "wprowadziło pewne imponująco brzmiące zmiany w swojej polityce, które są cenne", ale "jeśli nie zajmie wewnętrzną kulturę, to polityka dotycząca tego, co stanie się po skazaniu, jest nieistotna, biorąc pod uwagę, jak trudno jest uzyskać wyrok skazujący i jaki w pierwszej kolejności może być sprzeciw wobec zgłaszania".
- Myślę, że ta kultura jest u swoich korzeni mizoginiczna i toksyczna, a jeśli pozwoli się jej pozostać, to nie sądzę, aby można było rozwiązać ten problem - dodała