Zielonogórzanin przejechał Race Across America 2023. Kim jest Krzysztof Fechner?
Krzysztof Fechner z Zielonej Góry ukończył Race Across America 2023. Zajęło mu to 11 dni, 8 godzin i 58 minut. Dokonał tego jako trzeci Polak w historii. Na mecie nie zabrakło rodziny zielonogórzanina. Kibice także nie zawiedli. Krzysztof Fechner to 43-letni mieszkaniec Zielonej Góry. Na co dzień jest kierowcą autobusów MZK. Jego pasją jest kolatorstwo, któremu poświęca większość swojego czasu. To dzięki ciężkiej pracy stopniowo osiągał kolejne sukcesy w tym sporcie. Po powrocie do Zielonej Góry zapytaliśmy go m.in. o trudności podczas Race Across America.
Co sprawiło Panu największą trudność podczas Race Across America?
Największą trudnością w całym wyścigu z pewnością sprawił mi brak snu. Miałem tylko 1,5 godziny snu na dobę. Jedna doba była taka, że w ogóle nie spałem i przychodziły takie momenty, że jak jechałem to zasypiałem. Bardzo się cieszę, że udało mi się ukończyć ten morderczy wyścig. każdy dzień miał swojego demona. Jeden dzień to były góry, gdzie wjeżdżałem na wysokość 3 tys. 600 metrów. Zjeżdżając z tych góry myślałem sobie "będzie fajnie", a tu nagle robiła się pustynia - to walczyłem z upałami. Jak je udało mi się pokonać i wjechałem na płasko, to okazało się, że jechałem przed trzy dni pod bardzo silny wiatr. A jak się już z nim też uporałem, to znów pojawiły się na trasie góry. Ameryka jest bardzo górzystym terenem, 70 proc. mojego wyścigu to były właśnie takie odcinki, a tylko 30 proc. to płaski teren - powiedział dla naszego portalu Krzysztof Fechner.
Jakie są Pana kolejne plany sportowe?
W czerwcu 2024 r. chciałbym zrobić jeden wyścig w Polsce i pobić jego rekord. Obecnie ten rekord wynosi 10 tys. kilometrów zrobiony w jeden miesiąc. Tym samym chciałbym także zbierać kilometry w ramach akcji Rowerowa Stolica Polski w aplikacji Aktywne Miasta, tak aby wesprzeć Zieloną Górę - wskazuje Krzysztof Fechner.
Jak się Pan czuje po ukończeniu jako trzeci Polak w historii Race Across America?
Byłem bardzo szczęśliwy. Jak dojechałem na metę, to nie docierało do mnie to jeszcze to, że ukończyłem ten wyścig. W tamtym momencie mój zespół musiał mi mówić, że się udało. Gdy zobaczyłem żonę i syna to się bardzo ucieszyłem. Zrozumiałem, że za mną są te ponad 4 tys. km i zmieściłem się w limicie czasu - dodaje zielonogórzanin.
Co by Pan mógł doradzić osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z kolarstwem?
Przede wszystkim to systematyczna jazda, żeby to nie była od razu jazda na 100 czy 200 km. Jak ktoś nie jeździ, ma źle ustawiony rower i jest źle ubrany to może się po prostu zrazić do roweru. Na początku muszą to być krótsze dystanse. Rower musi też być dopasowany do podłoża. Nie można jechać rowerem miejskim 100 km po szosie czy rowerem szosowym po lesie. Człowiek się będzie męczył i będzie się zrażał - wskazuje Krzysztof Fechner.