Gwiazdy

Kulisy rozwodu kościelnego Kurskich wyszły na jaw. Winny jest ksiądz?!

Jacek i Joanna Kurscy obecnie cieszą się z małżeństwa. Ich droga do spełnionej miłości jednak musiała przetrwać kilka prób. Para nie kryje się ze swoją wiarą. Nim stanęli na ślubnym kobiercu musieli zwrócić się do Kościoła katolickiego o stwierdzenie nieważności poprzednich małżeństw. Teraz Joanna Kurska odniosła się do tej sprawy.

Joanna Kurska i Jacek Kurski dostali rozwód kościelny

Cztery lata temu, w 2020 r. Joanna i Jacek Kurscy otrzymali rozwód kościelny. Cała procedura wymagała od pary dużo cierpliwości. Para jest ze sobą od ośmiu lat, ale aby ich związek był sformalizowany według ich przekonań wobec wiary, musieli najpierw uzyskać rozwód kościelny. Tak jak o rozwód cywilny nie jest trudno, tak już przy unieważnieniu małżeństwa w kościele jest skomplikowanym procesem. Oboje bowiem byli w małżeństwach, które zawarli w kościele. Kurscy udowodnili, że ich poprzednie małżeństwa nie były ważne. A ich ślub odbył się w 2020 r. Sakramentalne "tak" Kurscy powiedzieli w Sanktuarium w Łagiewnikach.

Hity jesiennej ramówki TVP: Jacek Kurski stawia na Kajrę i Sławomira

Joanna Kurska odniosła się do rozwodu kościelnego

Gdy w mediach pojawiła się informacja o rozwodzie kościelnym pary, opinia publiczna była oburzona. W niedawnym wywiadzie Joanna Kurska odniosła się do trudnych chwil podczas rozwodu kościelnego.

W Polsce stwierdza się nieważność ok. 3 tys. ślubów rocznie, byliśmy jedną z tych par. Proces był długi, trwał prawie 4 lata, nie było żadnych preferencji, tylko fakty i świadkowie. Jest to bardzo przykra procedura, ale przeszliśmy ją, bo pragnęliśmy tego, żeby nasza miłość była w zgodzie z naszą wiarą – powiedziała w wywiadzie dla "Faktu", Joanna Kurska.

Warto przypomnieć, że Joanna Kurska doczekała się dwójki dzieci, a Jacek Kurski trójki.

Do sprawy ich rozwodu kościelnego odniósł się już nie żyjący ks. Isakowicz-Zaleski. Duchowny wyznał, że podczas swojej kilkudziesięcioletniej posługi nie spotkał się z unieważnieniem małżeństwa kościelnego po tylu latach pożycia jak i przyjścia na świat tylu dzieci. Joanna Kurska w końcu skomentowała te słowa.

Ks. Isakowicz-Zalewski powiedział, że "nigdy nie spotkał się z przypadkiem unieważnienia małżeństwa po tylu latach pożycia, gdzie narodziło się troje dzieci". Nigdy nie chciało mi się tego komentować, bo przykro mi to mówić o księdzu, zwłaszcza już nieżyjącym, ale jego komentarz brzmi tak, jakby nie miał pojęcia, o czym mówi. Według prawa kanonicznego stwierdzenie nieważności związku odnosi się do przyczyn przed jego zawarciem, czyli nie ma żadnego związku z jego następstwami, w tym np. dziećmi i ich liczbą. Kto tego nie rozumie, reprezentuje poziom ignorancji wpisów hejterskich trolli na portalach – dodała r rozmowie z "Faktem", Joanna Kurska.

Dodała także, że ks. Isakowicz-Zaleski nie posiadał wykształcenia względem prawa kanonicznego, a jego słowa wskazywały na niepoprawne określenia.

Nie był prawnikiem, tym bardziej prawnikiem kanonicznym. Warto zaznaczyć, że nie ma czegoś takiego jak rozwód kościelny czy unieważnienie. Jest stwierdzenie nieważności związku. A to fundamentalna różnica. Ksiądz się tak wypowiedział, bo wydawało mu się, że ma prawo komentować czyjeś życie bez żadnej wiedzy na jego temat albo czyjeś decyzje. Otóż nikt nie ma takiego prawa i jest to nie fair – tłumaczyła dla "Faktu", Joanna Kurska.

Zobacz jak kwitnie miłość Joanny i Jacka Kurskich

Sonda
Ślub tradycyjny czy w plenerze?