Policjant po służbie uratował kobietę z płonącego mieszkania
W sobotę, 27 maja zielonogórski policjant będąc u rodziców w Małomicach wyczuł o poranku woń palonego plastiku dochodzącą z podwórka. Gdy wyjrzał przez okno zauważył sąsiada, który krzyknął, że coś dzieje się na parterze u sąsiadki, bo z okien jej mieszkania wydobywa się dym.
Bez chwili wahania policjant zbiegł na parter, żeby sprawdzić co się stało. Gdy otworzył drzwi, z mieszkania sąsiadki zaczęły wydobywać się kłęby czarnego dymu, przez które nic nie było widać. Policjant zaczął wołać, żeby sprawdzić czy ktoś jest w środku, ale nikt mu nie odpowiadał.
„Wtedy wszedł do mieszkania, gdzie w jednym z pomieszczeń zauważył leżącą na kanapie sąsiadkę. Kobieta nie odpowiadała na wezwania, nie było z nią kontaktu. Funkcjonariusz zdołał ją ocucić i wyprowadził z mieszkania, a następnie wrócił, żeby ugasić pożar, co mu się udało” – zrelacjonował Maludy.
Starsza kobieta po ewakuacji z zadymionego mieszkania zaczęła dochodzić do siebie. Potem trafiła pod opiekę medyków z wezwanego na miejsce pogotowia.
„Takie interwencje, pokazują, że hasło przewodnie policyjnej służby: pomagamy i chronimy ma dla policjantów ogromne znaczenie, także w czasie gdy są poza służbą. Asp. sztab. Mariusz Milczewski udowodnił, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu” – zaznaczył rzecznik.