Zajęcia są dostosowane do wieku uczestników. Ratownicy mówią o bezpieczeństwie, uczulają dzieci i młodzież, by nie wchodziły na lód, podpowiadają też, jak bezpiecznie morsować.
Jak podkreśla Marek Cieśla, ratownik i instruktor WOPR, nie chodzi o to by straszyć, ale uświadamiać.
Chcecie wejść na lód? Dobrze. Powiedźcie mamie, tacie, że wchodzicie o tej i o tej godzinie i o tej i o tej godzinie wrócicie, tak? Gdzie będziecie? Tu i tu. OK. - mówi Marek Cieśla.
Kto zdecyduje się wejść na lód, powinien mieć na sobie plecak.
Wkładamy do niego worek na śmieci. W worek na śmieci wkładamy ciuchy na zmianę i telefon. Zawiązujemy to szczelnie. Plecak ciasno do siebie. W sklepie wędkarskim jeszcze niedawno można było kupić kolce lodowe za bodajże chyba 70 złotych, to są takie szpikulce, przyczepiamy je tutaj i idziemy. (...) Byłem przekonany, że to nie działa, natomiast się bardzo mocno zdziwiłem po wpadnięciu z tym plecakiem, bo nawet mi się nie zanurzyła głowa, zresztą takie ćwiczenia żeśmy robili - mówi Marek Cieśla.
Kolce lodowe mogą z kolei pomóc wyjść na powierzchnię osobie, pod którą zarwał się lód.
Ja nie chcę też nikogo zachęcać tutaj do chodzenia po tym lodzie, bo to nie o to chodzi, ale chodzi o to, że świadomość nasza jest naprawdę na bardzo niskim poziomie - dodaje Marek Cieśla.
Gdy zauważymy, że pod kimś zarwał się lód, najpierw wzywamy pomoc, następnie staramy się podać osobie tonącej jakiś przedmiot, którego może się chwycić.