Program "Magia nagości. Polska" wychodzi na przeciw tym, którzy szczególną wagę przykładają do wyboru partnera. Ma to na celu pomóc podczas procesu randkowania, który w obecnych czasach może okazać się katorgą dla niektórych. "Magia nagości" to polski odpowiednik brytyjskiego formatu " Naked Attraction". Uczestnicy wracają do korzeni. Pokazują siebie takimi jakimi zostali stworzeni - bez dóbr materialnych. "Program jest swoistym eksperymentem telewizyjnym, który próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy wybór partnera lub partnerki wyłącznie w oparciu o cechy fizyczne determinuje powodzenie związku" - czytamy na polskiej oficjalnej stronie programu.
Kościelna chórzystka w "Magii nagości"
W jednym z odcinków "Magii nagości"pojawiła się 57-letnia uczestniczka, która jest kościelną chórzystką. Najpierw widzowie mogli obejrzeć ją w kościele. Jednak tego co się potem wydarzyło nikt się nie spodziewał! Kobieta bez ogródek opowiadała o swoim życiu seksualnym. Podczas wyboru idealnego kandydata na randkę śpiewała pieśni religijne.
Poszczególne partie ciała mężczyzn były stopniowo odsłaniane. Kobieta nie kryła swoich komentarzy przez widzami. Mówiła "Mój limit to 28 cm. Ważne są też stopy" oraz nie szczędziła opinii o owłosieniu u mężczyzn. Judith miała na tyle bujną wyobraźnię, że bez skrępowania mówiła o swoich fantazjach. To jeszcze nie koniec dość dziwacznego zachowania kościelnej chórzystki. Wiedząc, że kobieta umie grać na pianinie scenarzyści zadbali o pojawienie się tego instrumentu podczas programu. 57-letnia Judith zaczęła śpiewać "Pan jest pasterzem moim". Po co? Według niej miało to sprawdzić wyczucie rytmu kandydatów. Zwieńczeniem był tort z bitą śmietaną.
57-letnia Judith podjęła ostateczną decyzję. Wybrała mężczyznę, który jej zdaniem miał najlepsze przyrodzenie. Gdy doszło do całkowitego obnażenia, zaplanowali randkę. Jednak ta historia nie zakończyła się happy endem. Judith po kilku podobno miłych spotkaniach miała zakończyć znajomość z wybranym kandydatem.