Pożar w centrum Żar. Co się dokładnie stało?
W ścisłym centrum Żar w nocy z 9 na 10 stycznia wybuchł pożar w jednym ze sklepów przy Placu Przyjaźni. Na miejsce wysłano natychmiast siedem zastępów ochotniczej i zawodowej straży pożarnej. W akcji gaśniczej zaangażowanych było w sumie 32 strażaków. Na miejscu zdarzenia okazało się, że ogniem objęta jest parterowa część budynku. Ogień pojawił się w pomieszczaniach sklepu spożywczo-monopolowego. Strażacy przystąpili do akcji gaśniczej, ewakuując jednocześnie mieszkańców z wyższych pięter. Łącznie z kamienicy zostało ewakuowanych 13 osób. Jedna osoba nie była w stanie opuścić o własnych siłach mieszkania, z powodu ogromnego zadymiania na klatce schodowej. Mężczyźnie pomogli strażacy, którzy rozstawili drabinę. Gaszenie pożaru trwało ponad 4 godziny.
Polecany artykuł:
Prokuratura postawiła zarzuty. Winnym jest najemca sklepu?
Po kilku miesiącach zostały postawione zarzuty dwóm osobom jak poinformowała w swoim artykule Gazeta Lubuska. Prokuratura rejonowa w Żarach postawiła zarzuty dwóm osobom w związku z pożarem sklepu alkoholowego, do którego doszło 9 stycznia tego roku. Według dotychczasowych ustaleń, najemca miał zlecić podpalenie lokalu, żeby wyłudzić odszkodowanie - czytamy w artykule GL. Jedną z nich jest 37-latek, który był już wcześniej karany. Usłyszał zarzut podpalenia oraz współudziału w próbie wyłudzenia odszkodowania.
Drugi z mężczyzn nie jest karany, ale zastosowano wobec niego areszt tymczasowy. To najemca lokalu, któremu postawiono zarzut zlecenia podpalenia i próby wyłudzenia odszkodowania. Sprawa jest w toku - powiedziała GL, Ewa Antonowicz, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Zielonej Górze.